Chodzące na czarno, długowłose i ponure sługi szatana. Osoby słuchające cięższej muzyki są często postrzegane dość jednoznacznie i niekorzystnie. Sam nie zapomnę widoku twarzy jednego dobrego starszego chrześcijanina. W okolicach kościoła byłem przez jednego takiego świdrowany wzrokiem i czuć było, iż nie ma on o mnie najlepszego zdania. Tym większe było moje zadowolenie, kiedy przyodziałem ministrancką komżę i zaobserwowałem konsternację na twarzy tejże osoby. Pomijam fakt, iż kilku znajomych księży również lubowało się (zapewne dalej lubują) w cięższych uderzeniach. Ich upodobania muzyczne nie chodziły w parze z jakimikolwiek niecnymi praktykami.