Beata Opic i Lena Wachowiak: Dziękujemy, że zgodził się Pan udzielić nam wywiadu. Reprezentujemy portal dla młodych ludzi - Student.pl. Cieszymy się, że gości Pan w Bydgoszczy.
Christos Haas: Dziękuję za zaproszenie.
B.O.: Jest Pan malarzem i performerem, a zagranie roli w tym filmie było Pana ekranowym debiutem. Proszę powiedzieć, jak ocenia Pan to doświadczenie?
Ch.: Czułem się bardzo swobodnie i bezpiecznie. Praca nad filmem trwała ok. czterech lat i w tym czasie odbyliśmy wiele prób. Wiedziałem, że mogę polegać na Peterze, bo dawał nam - aktorom, a szczególności mnie możliwość improwizacji. Gdyby nie ten czas prób i przygotowań, nie zbudowalibyśmy takiej dozy zaufania. Znamy się z Peterem prawie 20 lat - od czasów szkolnych. Mogłem polegać zarówno na reżyserze jak i kamerzyście. To obopólne zaufanie było dla mnie bardzo ważne, bo dzięki niemu mogłem bardziej wyraziście sportretować odgrywaną przeze mnie postać.
B.O.: Historia jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami i ludźmi. Proszę powiedzieć ile w tej roli jest Pana samego, a ile gry aktorskiej?
Ch.: Oczywiście wspólną cechą łączącą mnie z filmową postacią jest syndrom Marfana, na który cierpię. Jednak choroba nie jest głównym tematem filmu, można wyciąć ten wątek i nadal pozostaje bohater, który stacza walkę o swoje prawa. Wspólnie z Peterem próbowaliśmy stworzyć postać, podobną do tej z „taksówkarza”, lub „mechanicznej pomarańczy”. Istotne jest to, że główny bohater pozostaje człowiekiem z uczuciami i wyrazem emocji i myślę, że udało się pokazać Kurta w różnych aspektach człowieczeństwa, z jego zaletami i wadami. Oczywiście jego poczynań nie determinuje sama choroba. On po prostu stara się wyzwolić ze swoich ograniczeń narzuconych przez okoliczności.
B.O.: Główny bohater jest samotny przez swoją niepełnosprawność. Być może zadam Panu osobiste pytanie: Jak wyglądają pana relacje?
Ch.: Oczywiście choroba w pewien sposób wpływa na moje kontakty z ludźmi, wiem, że przez całe życie będę outsiderem, ale mam relacje i przyjaciół. Jestem otwarty na ludzką ciekawość i chętnie odpowiadam na pytania o chorobę, ale żyję z nią na co dzień i nie lubię być redukowany do poziomu osoby dotkniętej syndromem Marfana. Na przykład, kiedy poznaję kogoś na imprezie i po 20 minutach rozmowy ta osoba zadaje mi te same pytania, na które już odpowiedziałem, dostrzegam brak zainteresowania i wycofuje się.
Ponadto uważam, że mam normalne hobby, interesuję się filmem, grami video, mediami, i być może dla ludzi, którzy mnie nie znają albo dopiero poznają jest to trudne do zrozumienia, ale prawdziwe.
B.O.& L.W.: Twoja choroba jest bardzo trudna i niezbyt dobrze poznana, powiedz jak czułeś się eksponując ją światu i czy uważasz, że był to dobry pomysł, aby ludzie mogli zaznajomić się z syndromem Marfana?
Ch.: Kiedy Peter zaoferował mi zagranie tej roli ważne było dla mnie to, że film nie opowiada wyłącznie o syndromie Marfana, ponieważ, jeśli chcę zagrać w przyszłości inne role, nie chciałbym być kojarzony wyłącznie z tą chorobą. Istnieją inni aktorzy dotknięci tym samym schorzeniem grający w filmach, np. w filmie „Duchy” czy „ Mamusia”, każdy musi się uporać z własna chorobą czy jakimś defektem. Myślę, że bardzo istotne jest by żyć z chorobą, ale nie koncentrować na niej całej uwagi, zaakceptować ją, podobnie jak ludzie żyjący z innym kolorem skóry, czy wywodzący się z innych kręgów kulturowych. Nie chcę być posłańcem syndromu Marfana dla świata, nie zależy mi na tym, aby ludzie odebrali moją rolę w jakiś określony sposób. Jeśli są widzowie dotknięci tym schorzeniem i po obejrzeniu filmu stwierdzają, że mogą zrobić to samo, co grana przeze mnie postać, to w porządku, jeżeli nienawidzą swojej choroby, także to przyjmuję. Nie zagrałem tej roli z myślą o innych ludziach, syndrom Marfina jest raczej jednym z aspektów złożonej postaci Kurta. Gdyby wyeliminować ten rys i zrobić to samo z zupełnie zdrowa osobą, uzyskałoby się być może innego rodzaju wypowiedź, nie myślałem stale o chorobie kręcąc film.
L.W.: Jak zdefiniowałbyś własnymi słowami główne przesłanie filmu. Dla widzów, z którymi rozmawiałyśmy nie jest ono jednoznaczne. Współpracowałeś blisko z reżyserem z racji waszej przyjaźni, zapewne mieliście jakąś wizję tego, co widz ma otrzymać, wynieść z waszego obrazu.
Ch.: Nie było naszym celem stworzenie konkretnego przesłania, każdy może wynieść z filmu, co chce. Chcieliśmy raczej wykreować bardzo trudne i radykalne studium postaci - Kurta, ale nie nakręciliśmy tego obrazu z określonym zamysłem przekazania przesłania.
L.W.: Co było Twoją osobistą lekcją, czego nauczyło Cię doświadczenie nakręcenia i odegranie roli w tym filmie?
Ch.: To było wspaniałe doświadczenie, dające możliwość współpracy z doskonałymi aktorami. Umocniło także moją wiarę w swoje umiejętności aktorskie i jestem bardzo wdzięczny Peterowi za obsadzenie mnie w tej roli.
L.W.: Planujesz kolejny film o podobnej tematyce?
Ch.: Tak planuje zagrać kolejna rolę, jednak temat będzie się różnił. Peter będzie go również reżyserował i może powiedzieć o nim więcej.
B.O: Czy miałeś już okazje zwiedzić Bydgoszcz? Jak Ci się podoba?
Ch.: Tak, dziś spacerowaliśmy 2 godziny, podoba mi się miasto - jest niewielkie i wygodne dla potrzeb festiwalu, widzieliśmy wiele kanałów, budynki przypominające architekturę w Holandii. Opera wywarła na nas wrażenie. Nawet zimne powietrze tutaj mi odpowiada.
B.O: Czy chciałbyś przekazać coś naszym studentom - młodym ludziom szukającym inspiracji?
Ch.: Bądźcie świadomi swoich marzeń i wierzcie w cele, które pragniecie osiągnąć. Istotne jest by znaleźć się we właściwym miejscu, we właściwym czasie - wiele zależy od szczęścia, ale równie ważne jest, by wierzyć w swoje cele. Nie ważne w jakiej dziedzinie - malarstwie, muzyce, filmie, jeśli ufasz, że ci się uda, osiągniesz to.
B.O. & L.W.: Dziękujemy za poświęcony nam czas i tę rozmowę. To była wielka przyjemność. Zapraszamy ponownie do Bydgoszczy.
Ch.: Dziękuję bardzo.
Beata Opic, Lena Wachowiak
Tłumaczenie i opracowanie: Lena Wachowiak
Moje ślepe serce - reżyseria Peter Brunner, zdjęcia - Franz Dude. Obsada: Kurt Christos Haas
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !