Wszyscy już zapewne wiedzą, iż Gołota nie wyszedł zwycięsko z pojedynku z Saletą. Aczkolwiek trzeba przyznać, iż pierwsze rundy zwiastowały zupełnie inny finał walki. Początkowo walka należała do Gołoty, który dominował w ringu. Jednak z niewiadomych przyczyn od czwartej rundy można było obserwować upadek boksera – tak jak by ktoś wyciągnął mu baterie… Dariusz Michalczewski w jednym z wywiadów powiedział „ja odradzałem walkę Andrzejowi, żal mi go teraz. To jakaś profanacja. W tym wieku nie powinno się boksować. Nie wiem, po co to robi, skoro jest niezależny finansowo. Boks to bardzo wymagający sport, którym kierują pewne zasady, a Andrzej je zlekceważył". Zdaniem Andrzeja Gmitruka, trenera Gołoty, wynik sobotniej walki nie zmienia faktu, że to Gołota jest numerem 1 w Polsce w wadze ciężkiej: - Przemek był po prostu nieco świeższy, szybszy i chyba lepiej przygotowany”.

No i nadszedł ten moment, kiedy to Gołota skrzyżuje rękawice z Saletą. Dokładnie jutro (23 luty) w Ergo Arenie Gdańsk/Sopot odbędzie się walka. Można ją obserwować z domowego zacisza, jednak będzie to nas dodatkowo kosztowało 40 zł (o co kaman… 40 zł za możliwość obejrzenia pojedynku?!) Nie trudno się dziwić, iż wielu internautów negatywnie wypowiada się na temat uiszczania dodatkowych opłat. Nie dość, iż trzeba płacić abonament (od każdego odbiornika radiowo-telewizyjnego… cudowny przepis…), że jesteśmy zasypywani rachunkami od wybranych platform telewizyjnych, musimy cieszyć się z wątpliwej przyjemności zapoznawania się z różnorakiego typu reklamami to jeszcze zostaliśmy zobowiązani do zapłaty 40 zł i liczenia, iż cały spektakl nie skończy się grubo przed czasem – co w boksie jest bardzo prawdopodobne. No, ale biznes is biznes…