Dokonała się zmiana perspektywy czasu. Czas przestał być płynny – stał się punktowy. Liczą się dla nas poszczególne punkty, chwile. Nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale często traci się perspektywę przyszłości. Jak odczuwamy potrzebę, musimy ją zaspokoić - natychmiast. Podobnie działają promocje – mamy z nich korzystać teraz, bo jutro możemy już nie mieć okazji. Człowiek staje się coraz mniej cierpliwy i skłonny do oszczędzania – oczywiście w sytuacji, kiedy ma jakąkolwiek nadwyżkę finansową. Najlepiej jak mamy najnowszy sprzęt, ubrania itp. Reklama wskazuje nam, iż obecne dobra nie są w stanie dostarczyć nam tyle przyjemności, co super nowy opiekacz z radiem firmy XY. Często pozbywamy się rzeczy, które są dalej sprawne, aczkolwiek chcemy mieć nowsze ich odpowiedniki – cykl życia produktu staje się coraz krótszy. Pomijam fakt, iż producenci oferują towary, które coraz szybciej się psują – magicznym zrządzeniem losu, tuż po gwarancji.
Istotą konsumpcjonizmu jest stworzenie sytuacji, w której konsument jest w stanie permanentnego nieszczęścia. Szczęście konsumenta negatywnie oddziałuje na rynek. O wiele lepszym jest nieszczęśliwy klient. Klient, który ciągle poszukuje przedmiotu, który ma zaspokoić odczuwane potrzeby jest skarbem. W przypadku, kiedy takowy produkt byłby w jego zasięgu to nie potrzebowałby kolejnych – lepiej jest zaoferować mu chwilę szczęścia lub pozostawić go w lekkim niedosycie. Klient ma gonić za szczęściem, ale nigdy jego pełnego wymiaru nie doświadczyć – zawsze coś będzie nowszego lub lepszego. Czy stajemy się wobec tego niewolnikami zakupów? Czy możemy być szczęśliwi, kiedy wszyscy dokoła nas wskazują, iż powinniśmy wymieniać nasze stare rzeczy na nowsze – lepsze? Czy nowsze jest równoznaczne z lepszym? Co o tym sądzicie?
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !