Pierwsza faza, która polega na oglądaniu filmików i nauki znaków utwierdza Nas w przekonaniu, że już na wstępie wiemy niemalże wszystko. Co trudnego jest w obserwowaniu drogi i znaków? Piszemy test próbny, który zazwyczaj zdajemy – trudno nie zdać testu, do którego ma się podane odpowiedzi…
Faza druga przenosi Nas w zupełnie inny, bardziej realistyczny świat. Nie obserwujemy już filmików, które opatrzone są archiwalną muzyką z lat 80. ;] Zasiadamy do naszych wehikułów, odpalamy silnik i ruszamy zawrotna prędkością 20 km/h po parkingu na samym sprzęgle ;] Na tym etapie wszystko zależy do umiejętności kursanta. Jego sprawności, zimnej krwi oraz umiejętności instruktora. Staramy się okiełznać maszynę i wymusić na niej podążanie wytyczonym przez nas torem jazdy. Jednocześnie unikamy uderzania w różne metalowe i betonowe obiekty ;) Natomiast każda potrącona tyczka symbolizuje zabitego lub ciężko rannego przechodnia ;] W niektórych przypadkach niewinnie wyglądająca kobieta lub mężczyzna po kilku godzinach jazdy na parkingu postrąca tyle tyczek, że można było by mu nadać tytuł seryjnego zabójcy ;] No ale nie wszyscy od pierwszych 10 minut jazdy stają się demonami szos. Znam przypadki, kiedy osoby jeździły po kilka godzin po parkingu zanim w ogóle instruktor odważył się wyjechać w miasto ;) Takie sytuacje związane są zapewne z tym, że każdy człowiek jest inny. W różnym tempie się uczy oraz posiada zróżnicowane predyspozycje. Nie jestem zwolennikiem tezy, która to głosi, że prawo jazdy powinni mieć wszyscy. Chociaż wielu pieszym przydałoby się prawo chodu. Gdyż jeżdżąc samochodem można spotkać się z bardzo różnymi sytuacjami, w których to nie wiadomo czy mamy się śmiać czy płakać. Ale zarówno o tym jak i o fazie trzeciej, jaką jest wyjazd na ulice miasta napiszę w następnym artykule ;)
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !