Historia pewnego złodzieja
Nikt nie lubi złodziejów. Zresztą czemu mielibyśmy lubić osoby okradające innych? Wydaje się to więc czymś oczywistym. Jednak jak sytuacja wygląda, kiedy złodziejaszkiem jest małe dziecko? Film dołączony do artykułu opowiada historię pewnego chłopca, który ukradł leki dla swojej matki. Postąpił źle, dopuścił się przestępstwa. Jednak jak inni na to reagują? Można wymierzyć mu karę i będziemy do tego uprawnieni. Jednak bohater tegoż filmiku postanowił pójść inna drogą. Wykupił lekki i przekazał je złodziejaszkowi. Postąpił dobrze? Może tak naprawdę nie ma on chorej matki? Może wspiera w nim postawy antyspołeczne. Nie wiem. Jednak postanowił wykupić lek i dołożył do tego zupę. Po 30 latach nasz restaurator choruje… Koszty leczenia są zbyt wielkimi dla jego córki, która wcześniej lekko kręciła nosem, gdy jej tato pomagał chłopakowi. Co się okazuje? Koszty leczenia wynoszą 0 dolarów, juanów, złotówek – wstawcie jakąkolwiek walutę. Dług został uregulowany 30 lat temu. Tak! Lekarz zajmujący się naszym bohaterem był tym chłopcem, któremu udzielono bezinteresownej pomocy. Nazwijcie to jak chcecie. Wychodziło by na to, że warto pomagać. Warto być po prostu człowiekiem. Ale co to znaczy być człowiekiem? Co różni nas od zwierząt?
Człowiek, który małpą był
Człowiek jest królem świata, podporządkował sobie ziemię, albo przynajmniej tak mu się wydaje. Kontroluje wszystko dokoła, albo przynajmniej tak mu się wydaje. Co nas odróżnia do zwierząt? Nie wnikajmy w ten temat bardzo głęboko. One i my czujemy ból i odczuwamy rządze. Najkrócej temat ujmują, wydaje mi się, że różni nas od zwierząt fakt, że kontrolujemy odczuwane przez nas rządze i nie patrzymy na inne osoby, jako ewentualny posiłek. Choć w przypadku pań, zapewne nie jeden pan nabierze apetytu na „małe, co nie co”. Jednak nie rzucamy się na nie jak np. misie koala. Tak, tak. Te słodkie zwierzątka mają jeden z najbardziej brutalnych aktów seksualnych – na siłę przytrzymują partnerkę, która wyraźnie daje do zrozumienia, że nie odpowiada jej takowa zabawa. I co, misiu już nie jest taki słodziutki? Różni nas to, że potrafimy być bezinteresowni. Ale jest to może niezbyt powszechnie i doskonale widziane, ale potrafimy. Potrafimy się wczuć w sytuację drugiej osoby, zwierzęta tego nie mają. W walce o przetrwanie nie interesuje ich los innych. Bohater z załączonego filmu postanowił wczuć się w sytuację małego chłopca, nie musiał… Okazało się jednak, że była to jego jedna z najlepszych decyzji w życiu.
A i w Polsce bywa różnie
Pewnie znana jest wam sprawa pewnego polskiego naczelnika więzienia. Zlitował się on nad niepełnosprawnym więźniem, który niesłusznie trafił do więzienia. Popełnił niewybaczalną zbrodnie – kradzież batonika. Swoją drogą, jakim trzeba być człowiekiem by w takiej sytuacji zawiadamiać policję? Co musi się kryć pod czupryną by wpaść na taki pomysł? Kradzież jest kradzieżą, ale gdzie zdrowy rozsądek? Narzekamy na biurokrację, a sami stajemy się biurokratami i urzędnikami w codziennym życiu.
Naczelnik wpłacił kaucje za więźnia. Został złożony na niego donos. Racja, złamał prawo. Jednak gdzie w tym wszystkim zdrowy rozsądek? Kogo tak mocno to bolało? Jakim trzeba być człowiekiem by wpaść na tak arcyinteligentny pomysł? Naczelnik popełnił przestępstwo, jednak w prawie liczy się nie tylko wykładnia literalna ale i duch prawa… Co nim kierowało, co chciał osiągnąć? Uzyskał jakieś korzyści z tegoż typu, że postąpił jak człowiek? Błąd urzędnika, za który płacimy my sami jest tolerowany. Jednak kiedy urzędnik pokazuje ludzką twarz… zostaje ukarany. Jaki w tym sens? Warto być człowiekiem?
Jak żyć?
Tak by móc z godnością spojrzeć w swoje oczy w lustrze. Ile razy przejmujemy się tym co inni powiedzą? Nikt za nas nie będzie żył i nikt nie umrze za nas. Grono doradców jest mądre, gdyż sprawa nie dotyczy ich. Nie poniosą oni konsekwencji podejmowanych przez nas czynów. Oni nie będą musieli żyć z tym co uczynimy lub nie uczynimy. Może być im przykro z powodu naszej porażki, jednak nie będą w najmniejszym stopniu jej odczuwać tak jak my. Czasem odnoszę wrażenie, że po prostu boimy się żyć. Tyle się mówi o życiu pełną piersią, a tak naprawdę je marnujemy. Spędzamy czas na niepotrzebnych sprawach, kiedy naprawdę istotne rzeczy uciekają nam koło nosa. Choć z drugiej strony, może te niepotrzebne sprawy są kwintesencją naszego życia? Gonimy i szukamy czegoś, co tak naprawde mamy na wyciągnięcie ręki - abo tego nie widzimy, albo boimy się tego. Czy możemy spojrzeć sobie w lustro i stwierdzić zrobiłem wszystko w danym względzie by było „ok”? Może coś nam nie wyjść, może się nie ułożyć, ale czy możemy powiedzieć: „zrobiłem wszystko, dałem całego siebie”? Czy nie stajemy się powoli zwierzętami, którymi targują w głównej mierze instynkty?
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !