Z racji tego, że wpadłem na pomysł dalszej edukacji, w godzinach popołudniowych wracałem z uczelni do domu. Po spędzeniu kilku godzin na słuchaniu o przygodach sędziwego wykładowcy (powtarzanych chyba z 40 razy) miałem już kompletnie wszystkiego dość. Jak zawsze w celu dotarcia do domu skorzystałem z miejskiej komunikacji. Elegancko skasowałem bilet i widząc, że autobus jest niemalże pusty zasiadłem w średnio wygodnym krześle. Po kilku przystankach zaczęło przybywać ludzi. Laik nie zwrócił by na to uwagi, ale ja jako weteran miejskiej komunikacji wiem… Wiem, że wzrasta zagrożenie. Wiem, że coś się dzieje… Rozbieganymi oczami zaczynam nerwowo rozglądać się po autobusie. Nagłe moim oczom ukazała się parka autobusowych babć. Powoli się do mnie zbliżały – mimo, że było wiele miejsc wolnych one dalej wolnym posuwistym krokiem podążały w moim kierunku (niczym kostuchy przyodziane w czarne całuny w celu zakończenia mego żywota). Rodziło się w mojej głowie jedno zasadnicze pytanie – co dalej? W przeszłości byłem świadkiem podobnych wydarzeń. Niestety z takiej sytuacji nie ma dobrego wyjścia. Jeżeli ustąpimy miejsce to istnieje wysokie ryzyko, że babcia nie skorzysta i będzie stała lub siądzie obok (my wyjdziemy na tym dość nieciekawie). Jeżeli będziemy twardo siedzieć to narazimy się na wykład na temat paskudnej młodzieży i braku szacunku. Oczywiście nie wszystkie starsze osoby tak postępują – zdarzyło mi się spotkać naprawdę w porządku osoby, które nawet podziękowały za ustąpienie miejsca (lub się chociaż uśmiechnęły).
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !