Sekretarz Episkopatu bp Wojciech Polak tak interpretuje słowa papieża: „Kościół zawsze i w każdym czasie jest wzywany do tego, by być solidarnym z ludźmi ubogimi. Trzeba jednak pamiętać, że Kościół nie jest jedną z wielu organizacji charytatywnych, ale to wspólnota, która przede wszystkim głosi zbawienie ludziom ubogim. Oczywiście, Kościół jest wezwany do niesienia konkretnej pomocy, ale przede wszystkim do głoszenia Ewangelii. Tak więc nie chodzi tylko o zaspokajanie materialnych potrzeb człowieka, bo to robią różne organizacje, niejednokrotnie lepiej niż Kościół”.
Nie trudno się zgodzić z tym, iż Kościół nie jest tylko i wyłącznie instytucją charytatywną. Aczkolwiek, czasy kiedy opływał bogactwem powinny ostatecznie odejść w zapomnienie – jest to szczególnie niesmaczne w porównaniu z sytuacją wielu ubogich osób, do niego uczęszczających. Kościół nie ma już za zadanie pokazywania małości pospólstwa (po przez monstrualne budowle) oraz majestatu kleru – no chyba, że się mylę…
Papież nie bez powodu przyjął imię Franciszek. Jego postępowanie jest spójne i wskazuje, iż nie zamierza opływać w zbędne dodatki – gdzie może udaje się pieszo lub na rowerze, a w Watykanie zajął tylko 2 pokoje.
Słowa Papieża wywołały spore zamieszanie. Nie trudno się dziwić, gdyż takie postacie jak np. ojciec Rydzyk nie są zapewne ascetami – prężnie funkcjonującymi biznesmenami. Jednocześnie kazania skierowane do ubogich, w których księża wskazują, iż rozumieją ich potrzeby, a potem wsiadają do swoich luksusowych samochodów tracą na swojej mocy. Sympatii nie wzbudzają także proboszczowie, którzy zamiast pomóc ubogim, wydają np. 250 tys. na miedziane drzwi… - jaki w tym sens? Bogaty nie zrozumie biednego, a biedny bogatego.
W październiku 2013 roku po raz pierwszy zbierze się gremium kardynałów doradców w celu reformy działalności Kurii Rzymskiej.
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !