Która lepsza?
Wierzyć można w bardzo wiele rzeczy. Jasiu wierzy w Chrystusa, Zosia w Allacha, Stasiu w magiczną siłę, a Ala w latającego boga spaghetti. Każda z osób uważa, iż to oni wierzą w właściwego Boga. Każda z tych osób jest o tym święcie przekonana – wierzy w to. Nie potrafi wyjaśnić, nawet nie powinna próbować wyjaśnić, po prostu wierzy. Na jakiej zasadzie mamy dokonać osądu, która wiara jest „lepsza”? Ilość wiernych? Długość celebracji? Częstotliwość modlitw? Grubość świętych ksiąg? Najczęściej osąd jest wykonywany w oparciu o… tak, tak, dobrze myślicie, własne przekonania. W to co my wierzy, uznawane jest za jedyne właściwe. Problem w tym, że punktów widzenia jest wiele…
Deklaracja wiary
„Uznaję pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim”, „stwierdzam, że podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką lekarską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem”, „moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga” – to tylko wybrane cytaty z deklaracji wiary. Wszystko pięknie i ładnie, ale… Jaki to ma wpływ na życie Jasia, Zosi, Stasia i Ali? To sytuacja komfortowa z punktu widzenia Jasia, jednak oprócz niego są jeszcze inne osoby, które również mają swoje deklaracje wiary. Gdyby lekarzem była osoba z kręgów Jehowy mielibyśmy problem… Transfuzja krwi? Wykluczone! Zostaje nam pokazana deklaracja wiary, w której czytamy, że Bóg jest jedynym dawcą życia i takie praktyki są niezgodne z sumieniem. I co wtedy?
Pozytywizm prawniczy
Oczywiście… Już słyszę głosy mówiące, że prawo ludzkie nie może stać nad prawem boskim. Hitlerowskie Niemcy – tak to był triumf prawa ludzkiego, które było niezgodne z prawem naturalnym/boskim. Zabijano w majestacie prawa. Tylko, że to była skrajność… Krytykujemy muzułmanów, że tworzą państwa, w których najważniejsza jest religia, a sami do czego dążymy? Dlaczego krytykujemy zasady wiary w innych religiach, a swoje uważamy za jedyne słuszne. Bo wierzymy w to? Ok. Ale inni również wierzą w swoje zasady. Koło się zamyka. Impas. Marazm. Jaki ma sens prowadzenie takiej jałowej wojny? Kto ma lepszą religię czy Boga? Chyba powinniśmy usunąć belkę w swoim oku, zanim zainteresujemy się drzazgą w oku bliźniego?
Z jednej skrajności w drugą…
Ludzie mają tendencje do popadania z jednej skrajności w drugą. Czemu tak się dzieje? Nie mam pojęcia. Albo zamieniają się w fanatyków religijnych, którzy z krzyżem i mieczem przemierzają świat, który został opanowany przez ciemnego pana.. Albo przemieniają się w najwyższej klasy bezbożników. Albo pragną aby religia była przedmiotem obowiązkowym… Albo wskazują, iż widok krzyża na ścianie im uwłacza… Radze używać tego, co człowiek ma najcenniejszego w codziennym życiu – rozumu. Zastanówmy się… Połączmy rozum z sercem. Pomyślmy, co myśli i czuje druga osoba. Zastanówmy się nad czymś więcej niż tylko sobą. Może wtedy coś to da. Nawet ateiści są po części (w końcowym rezultacie) wyznawcami jakiejś religii – postępują według jakiś zasad moralnych, a te – czy tego chcemy, czy też nie- pokrywają się z religią. Chyba najważniejsze jest to jak żyjemy, a nie w co wierzymy… Wole dobrego człowieka, który modli się do makaronu, niż złego, bezwzględnego egoistę z różańcem w ręku.
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !