Odłożenie telefonu na czas obiadu, zatrzymanie się na kilka minut czy pobycie ze sobą samym. Jeśli się do tego zastosujemy, to łatwiej będzie nam złapać zdrowy balans między surfowaniem w sieci a aktywnościami w rzeczywistości. Do takich wniosków doszli uczestnicy pierwszej debaty o zagrożeniu uzależnieniem od internetu wśród młodych ludzi. Transmisję online spotkania obejrzało prawie 1500 osób.
W poniedziałek (16.03.2015) sala konferencyjna w siedzibie Agory w Warszawie była pełna. Na spotkanie z psychologiem Wojciechem Eichelbergerem, blogerem Maciejem Budzichem, psychoterapeutą Edwardem Orpikiem oraz ambasadorami kampanii Stasiakiem i Ten Typ Mesem przyszło kilkudziesięciu młodych ludzi, rodziców i pedagogów. Włączali się w dyskusję, zadawali pytania prelegentom, których zaprosiła Fundacja Innowacyjnych Rozwiązań Społecznych i Terapeutycznych – FIRST, organizująca kampanię.
- Jestem człowiekiem, psychologiem i mamą dorosłej już kobiety - zaczęła blogerka Dorota Minta. Przyznała, że pomaga samotnym dzieciakom, uzależnionym od Internetu. – One są obrazem dorosłych, z którymi nie dzieje się dobrze. Bo dorośli byli wychowywani w towarzystwie telewizora. A telewizor zastąpił teraz Internet. I niestety dorośli nie chcą się dowiedzieć, co w Internecie się dzieje, po to, by mogli o nim rozmawiać z dziećmi. Jednak nie robiłabym z Internetu czarnego luda, którego należy się bać – dodała.
Psychoterapeuta Edward Orpik odpowiedział, że nikt nie twierdzi, że Internet jest zły. – Ale każde narzędzie może być wykorzystane z korzyścią bądź nie, przez tego kto się nim posługuje. Warto zwrócić uwagę na współczesne zagrożenie, jakim jest nieumiejętne korzystanie z Internetu. Bo on ma cechy, które kuszą młodych ludzi, a jest to anonimowość i duża łatwość w zdobyciu pewności, że się nie jest samotnym korzystając z niego.
- Jak na moje oko, ty wcale nie jesteś uzależniony od Internetu – zażartowała Tatiana – Mindewicz Puacz, szefowa fundacji i moderatorka spotkania zwracając się do Macieja Budzicha. Laureat tegorocznej nagrody Blog Dekady, autor najpopularniejszego bloga o mediach i marketingu (mediafun.pl) przyznał, że Internet jest środowiskiem jego pracy. – Traktuję go jak prąd. Internet mamy wszędzie, niedługo nie będzie żadnego problemu z tym, że się podłączam do sieci. Tak jak teraz nie zastanawiam się skąd mam prąd.
- Mówisz, że sieć jest po prostu naturalna? – dopytywała szefowa fundacji.
- Raczej, że staje się coraz bardziej naturalna. To proces. Kiedy byłem młodszy, wszyscy dostawali podobny przekaz czyli dwa kanały telewizyjne. Bawiliśmy się przy tym samym. Dziś tak nie jest. Wiedza jest rozproszona i atakują nas informacje z każdej strony. Nie mamy kontroli nad tym. I to powoduje, że każdy z nas ma inny zasób wiedzy. Największym wyzwaniem dla nas jest, jak czerpać te informacje, które są dla nas przydatne w życiu, pomagają w rozwoju, dzięki nim poznajemy nowych ludzi.
Psycholog Wojciech Eichelberger dodał, że trudno sobie wyobrazić życie bez Internetu. – Ale gdy mówimy o uzależnieniach, czy ilości czasu spędzonego w Internecie i będziemy to traktować, jako miarę uzależnienia, zrobimy błąd. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób spędzamy ten czas. Jeśli używamy Internetu do pracy czy edukacji, jeśli to jest zamierzona działalność, by przysparzać sobie wiedzy i umiejętności. To nie jest uzależnienie. Jeśli realizujemy pasję, którą też prowadzimy w życiu, też nie jest uzależnienie. Ono się pojawia wtedy, kiedy z jakiś powodów nie możemy żyć bez Internetu.
Anna Ślusarczyk z portalu Babyboom.pl chciała się dowiedzieć, co się dzieje w sytuacji, gdy dorośli nie mają czasu i nagle zobaczą, że ich nastoletnie dzieci siedzą w Internecie. - Jak potem wejść w życie młodego człowieka i powiedzieć: „Ja tego nie znam, ale chciałbym być z tobą.” Czy to jest moment, w którym dziecko będzie tego chciało? Moje dzieci oglądają mnie w Internecie od rana do wieczora. Ale one też w tym uczestniczą, bo podrzucają mi różne pomysły, które wykorzystuję w pracy.
Wojciech Eichelberger odpowiedział, że często nie da się już tak zrobić, by wejść w to życie, bez profesjonalnego wsparcia. – Wtedy cała rodzina wymaga leczenia. Bo zawsze jest tak, że z czymkolwiek przychodzi dziecko do terapeuty, to zapraszani są także najbliżsi. Okazuje się, że rodzice bardziej potrzebują terapii niż ich dziecko. Jak popełniło się dużo błędów, to pamiętajmy o zasadzie walizki, co włożysz to wyjmiesz. Ale niestety większość rodziców zapomina już o tym co do tej walizki nawkładało. I potem się dziwią co takiego wyciągają z niej, kiedy dziecko ma już kilkanaście lat. Tu jest zasadniczy problem.
- Czyli warto skorzystać ze specjalisty – dodała Tatiana – Mindewicz Puacz.
- Ważne by pilnować tego, by nasze życie odbywało się też w realu. Szczególnie chodzi o relacje międzyludzkie. W tej sferze Internet może być narzędziem, które wspiera. Ale nie będzie w stanie zastąpić obecności drugiego człowieka – powiedział Edward Orpik.
- Najwięcej pytań mamy od rodziców i wychowawców o to co jest groźniejsze, treści w Internecie czy ilość czasu spędzanego przed komputerem? Jakie są pierwsze sygnały – zapytała moderatorka.
- Każde uzależnienie jest zbudowane na deficycie. Szukamy sposobu żeby go zmniejszyć, zlikwidować. W przypadku Internetu może być tak, że mamy deficyt w kontaktach z ludźmi. Wtedy będziemy traktować jako medium do komunikowania się z innymi. To jest łatwiejsze, można się wykreować. W realu jest to znacznie trudniejsze, tu trzeba nauczyć się żyć z ludźmi. To może być duża pokusa w regulowaniu sobie kontaktów z ludźmi – mówił Wojciech Eichelberger.
Szefowa fundacji zacytowała kolejne pytanie od rodziców, którzy zastanawiali się czy odcięcie gwałtowne od sieci jest dobrym wyborem? – To jest jedna z pierwszych reakcji jaka przychodzi rodzicom do głowy – dodała.
- Można kogoś odciąć. Ale jeśli sam nie podejmie decyzji, nie będzie miał motywacji uświadomionego nałogu, to ma krótkie nogi – odpowiedział psycholog. – Tu jest potrzebne uświadomienie, że jest się uzależnionym. Abstynencja jest konieczna. Ale jeśli odcinają dziecko od Internetu z niepokoju, że ono jest uzależnione, to za tym musi pójść propozycja innego spędzania czasu w realu. Coś co będzie atrakcyjne, porównywalne do Internetu – dodał.
Dwugodzinną debatę podsumowali prelegenci. - Boimy się nudy i wpadamy wtedy w panikę. Ale jest ona potrzebna do uruchomienia kreatywności – powiedział Wojciech Eichelberger. Młodzi ludzie tę myśl najbardziej zaaprobowali, przybijając między sobą piątki i żółwie.
Edward Orpik: – Ja to sam stosuję czyli warto pobyć samemu ze sobą. Pomyśleć o sobie. Warto też pobyć z ludźmi – poradził.
Stasiak wymyślił, że trzeba oglądać stare filmy. – Takie z lat 90-tych. Bo na nich widać, jak ludzie jedzą, rozmawiają ze sobą. A nie jak teraz przy obiedzie robią zdjęcie telefonem, żeby jak najszybciej umieścić to w sieci, że jedzą właśnie obiad. Bardzo ładnie to wymyśliłem i wydaje mi się, że zasłużyłem na brawa – powiedział do publiczność. Oczywiście otrzymał wspaniałą nagrodę. Spotkanie skończyła Tatiana – Mindewicz Puacz: - Ja lubię się na chwilę zatrzymać. Tak po prostu na ulicy i rozejrzeć wokół siebie. Trzeba też dać dzieciom jak najwięcej czasu. Doszliśmy do tego, że warto coś robić razem.
„Wyloguj się do życia… a robi się to TAK!”, to kontynuacja rozpoczętej w 2013 roku akcji pt. „Wyloguj się do życia”. Kampania skierowana jest do nastolatków i ich opiekunów. Od początku na rzecz kampanii działają sportowcy światowego formatu jak Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny oraz raperzy Sokół, Ten Typ Mes, Stasiak, Pjus. Dlaczego sportowcy i muzycy? Największą szansę konkurowania z atrakcjami w sieci ma sport i muzyka. Te dwie dziedziny są oceniane przez młodych ludzi, jako wzbudzające najbardziej pozytywne emocje.
Relacja video z debaty będzie dostępna już wkrótce na stronie Wylogujsie.org. Kolejne spotkanie już 29 kwietnia w Poznaniu.
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !