Szwedzka edukacja seksualna
Krótko mówiąc wesoła piosenka jest o dyndającym siusaku, gołym tyłku oraz cipce. Mamy uwierzyć, że szczególnie ta ostatnia jest super. Wszystko fajnie, utrzymane w radosnej konwencji, jednak coś mi tutaj nie pasuje. Po co wspominać, iż cipka prezentuje się elegancko nawet u starszej pani? Jakie to ma walory edukacyjne? Po prostu, może się czepiam, nie rozumiem tego zabiegu wykorzystanego w piosence.
Własne życie piosenki w Internecie
Piosenka „Snoppen och snippan” emitowana jest w szwedzkiej telewizji publicznej. Narządy płciowe wesoło machają i uśmiechają się do dzieci, a męski głos radośnie im podśpiewuje.
Jak widać, materiał trafia nie tylko do najmłodszej ale i starszej publiki. Jest to pewnego rodzaju sukces, iż wywołuje ona takie zaciekawienie. Piosenka jest obecna w Internecie dopiero kilka dni, ciekaw jestem czy doczeka się większej ilości coverów i przeróbek.
Edukacja seksualna w polskiej szkole
Edukacja seksualna to tabu… Temat wstydliwy lub nacechowany wulgaryzmami…
A jak to wygląda u nas? Jak wygląda edukacja seksualna na polskim podwórku? Za moich czasów - ale to brzmi poważnie - praktycznie jej nie było. Wystarczyło, że któryś z mniej grzecznych kolegów przyniósł karty z nagimi dziewojami i na tym się kończyła edukacja w gimnazjum. W technikum, w klasie gdzie było 29 chłopa, nikt nawet nie odważył się przeprowadzić takowej lekcji.
Zauważyliście, że nawet nie dysponujemy wystarczającą ilością wyrazów aby rozmawiać na temat sexu? Terminy przez nas używane, albo są bardzo formalne i medyczne, albo wulgarne. Czemu tak piękna i intymna strefa naszego życia, jest tak wąsko opisywana? Jaśniej. Czemu nie dysponujemy w naszym słowniku wystarczającą liczbą określenie umożliwiających swobodną i przyjemną komunikację? Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Z tego właśnie powodu nie rozmawia się na tematy sexu z dziećmi. Możliwym także, że to brak chęci rozmowy warunkuje małą liczbę słów, które określają tę sferę życia.
Internet to nie wszystko...
PONTON – raport 2014. Świat oszalał!
Grupa Edukatorów Seksualnych „Ponton” w 2014 roku przeprowadziła badanie, którego celem było sprawdzenie poziomu edukacji seksualnej w polskich szkołach. Badaniem objęto 3363 osoby w przedziale wiekowym 11-30 lat. Poproszono je o wypełnienie ankiety online, w której znajdowały się pytania związane z przedmiotem Wychowanie do życia w rodzinie. Warto wskazać, iż 89% badanych uważa, iż zajęcia z edukacji seksualnej są potrzebne w szkołach. Dlaczego osoby uczęszczały na zajęcia z Wychowania w rodzinie? Głównie dlatego, iż były one obowiązkowe. Później dopiero wskazano taki powód jak chęć zdobycia wiedzy na tematy związane z sekularnością. Jeśli osoby nie brały udział w zajęciach, jako główny powodów wskazywały: nudę, niewłaściwe prowadzenie zajęć i przekonanie, iż więcej można dowiedzieć się samodzielnie za pośrednictwem Internetu.
Niepokojącym jest, iż dyrektor jednego z liceów nie zdecydował się na przeprowadzenie zajęć z Wychowania w rodzinie, gdyż nie wyobrażał sobie aby jego córka oglądała jak zakłada się prezerwatywę na fantom… Zanotowano także sytuację, iż pani ucząca dzieci, przebywała cały okres nauki na zwolnieniu – niechciana ciąża? Ogólnie rzecz ujmując – tematykę tę się często bagatelizuje. Co smutniejsze, robią to dorośli…
Grunt to zaciekawić
Jeśli przeprowadzano już lekcje, były one źle zorganizowane… Oto kilka wypowiedzi osób uczestniczących w zajęciach Wychowania w rodzinie.
[zajęcia] nie były dobrze przygotowane. W tym wieku lekcje powinny dotyczyć orientacji seksualnej, masturbacji, pornografii, antykoncepcji, różnic między ciałem jednej osoby tej samej płci od drugiej (wiemy, czym się różni penis od waginy, ale nie wiadomo, że każda wagina i każdy penis jest inny).Obraz jest zachwiany przez obrazy pornograficzne
[zajęcia] nie były od początku prowadzone odpowiednio. Mnie odpychały i zrażały przestarzałe filmy, ”Niemy krzyk” kompletnie mnie przeraził, nie mówiąc już o pogadankach na temat chorób wenerycznych - wielkie plansze i zdjęcia
w szkole podstawowej: seks, seksualność są związane z rodziną i szczęśliwymi dziećmi, w gimnazjum oparte na poglądach katolickich, a w liceum na światopoglądzie pani prowadzącej, który polegał na postrzeganiu płci żeńskiej jako gorszej, która musi być podległa płci męskiej
Wyobrażacie sobie, iż nauczycielka podczas zajęć w szkole mówi:
dziewczyny muszą dbać o wygląd i być skromne, inaczej mogą zostać prostytutkami (szczególnie, jeżeli zaczęły wcześnie inicjację seksualną, przed małżeństwem), natomiast chłopcy muszą dbać o rozwój intelektualny, a każde nieodpowiednie zachowanie w stosunku do płci przeciwnej może być usprawiedliwiane, gdyż „to leży w ich naturze”
A To kwiatek z podstawówki, z podstawówki!
jeśli mąż gwałci żonę, to żona „powinna nieść swój krzyż” i pozostać przy mężu - wpisywaliśmy do zeszytu w ramach notatki informację, że kobiety są głupsze od mężczyzn
Ja „zdzikłem”… Profesjonalizm? Troska o młode pokolenie? I czemu się dziwimy, że młode pokolenie jest hm… mało rozgarnięte … mówiąc wprost – głupie. To my je takim tworzymy. Brak słów. W naturze tej pani leży brak mózgu. Co się potem dziwić, że kobieta jest traktowana jak szmata i się z tego cieszy, skoro w naturze "misia" (jej faceta) jest takie jej traktowanie.
Antykoncepcja? Pffff!
A jak mówiono o antykoncepcji? Często wskazywano o jej nieskuteczności. Straszono. Oto kilka wypowiedzi umieszczonych w raporcie, szok:
- antykoncepcja jest zła, bo biorąc kogoś za męża/żonę, obiecujemy go kochać, a tymczasem odrzucamy jego plemniki/jajeczka;
- zażywanie pigułek antykoncepcyjnych prowadzi do nieodwracalnych zmian w organizmie, powoduje raka i choroby weneryczne;
- prezerwatywy mają mikrootwory większe od plemnika i wirusa HIV, więc nie zabezpieczają ani przed ciążą ani przed chorobami;
- prezerwatywy powodują nerwicę u młodych mężczyzn (?!);
- pedagog wzniosłym tonem opowiedziała, jak jej koleżanka zaszła w ciążę pomimo używania spirali i urodziła dziecko z wrośniętą spiralą w głowę. Ogólnie zajęcia polegały na szerzeniu strachu przed używaniem antykoncepcji, która miała być rzekomo nieskuteczna i szkodliwa. W klasie miałam wiele dziewczyn, które wierzyły w to wszystko i stwierdziły, że najlepiej będzie stosować kalendarzyk. W trzeciej klasie jedna z nich urodziła dziecko;
- w szkole średniej jakaś nawiedzona psycholog kazała nam robić notatki, zaś ona dyktowała nam „100 powodów, dla których abstynencja seksualna jest tak ważna wżyciu nastolatka”. Potem chciała nas przepytywać i oceniać. Istny obłęd.
Odpowiedzialne nauczanie i wychowanie? To tych dorosłych powinno się wychować. Wstyd... Ignorancja...Głupota!
Nie będę bardzo wnikliwie analizował raportu. Jeśli będziecie zainteresowani wnikliwszą analizą, to proszę oto on http://ponton.org.pl/sites/ponton/files/pdf/2014/PONTON_raport_jaka_edukacja_2014.pdf
Jak życ?
Raport wywołał u mnie złość. Chwilowo śmieszył, jednak na dłuższą metę wywołał irytację. Jak można mówić, iż: „seks oralny prowadzi do zapalenia zatok”… Wpajanie dziewczynkom, że muszą być podporządkowane mężom. Wskazuje się, iż kobiety są odpowiedzialne za gwałty – gwałciciel ofiarą? Nie skupia się na tym, aby chłopcom cokolwiek wpoić – w końcu „taka ich natura”. Nawet prowadzono instruktarz „jak ubierać się by nie być zgwałconą” oraz poradzono, że w przypadku ataku gwałciciela, warto zaproponować mu pomóc i wskazanie, że ma się ochotę na sex – chyba miał wtedy „odpuścić”. To nadaje się na film komediowy... Niestety to rzeczywistość. Rzeczywistość, w której wychowuje się przyszłe pokolenie, które my wychowujemy...
Naprawdę zachęcam do przeczytania całego raportu.
Czemu nie rozmawiamy o seksualności?
Smutnym jest kiedy czytam, iż dziewczyna dostała w 6 klasie podstawowej miesiączki, a rodzice nie potrafili jej wytłumaczyć co się dzieje. Dziewczyna opowiada, że była zagubiona, nie wiedziała co się dzieje z jej ciałem… Dopiero w gimnazjum zrozumiała. Przepraszam, ale od czego są rodzice? Mama jakaś specjalna, że miesiączki nie miała? Powiecie pierdoła, dla tego dziecka najważniejsza sprawa. Coś się dzieje z jego ciałem, nie wie co... Rodzice nie pomogą... 33% osób, które wzięły udział w omawianym badaniu, stwierdziło, że zajęcia z seksualności powinny odbywać się wcześniej (49% wskazało, że odbywają się we właściwym czasie).
Radio Maryja prawdę ci powie…
Mężczyzna może się oddać żonie, kiedy u niego wszystko się skończyło i nastąpiła impotencja – no żony poczekacie… I radzę nie podgrzewać jąder palnikiem. Ciekawym jest analiza, kto bardziej się zmęczy i kto powinien być na kim.
Muszę jednak przyznać, iż i w takiej wypowiedzi można znaleźć dobre przeslanie. Pomijam kwestie dawania i brania. Jednak zachęcam gorąco panów, aby byli z partnerkami i byli dla nich czuli na długo przed impotencją… Orgazmy… Chciałem poważnie, ale trudno mi słuchając tegoż nagrania. Księża chcieli dobrze, naprawdę chcieli dobrze – zakłopotanie, zagubienie, które słychać w głosie prowadzących jest urocze.
Napięcie… tak napięcie jest czymś znanym.
Pokutnicy! Niczym dawni biczownicy… Podziwiam… Aczkolwiek polecam panować nad swoimi emocjami.
Sex jest złem!
No cóż. Prokreacja jest złem. Do nieplanowanych ciąż dochodzi w drodze braku wiedzy. Do nieplanowanych ciąż dochodzi dlatego, iż konsekwencją współżycia jest ciąża, o czym chyba mało kto pamięta. Seks spełnia wiele funkcji w życiu człowieka. Odpręża, buduje więź daje przyjemność, wydłuża życie, pozytywnie wpływa na zdrowie i moża by tak długo... jednak już mało kiedy mówi się, iż jego celem lub efektem jest doprowadzenie do zapłodnienia, bez względu czy tego chcą lub nie chcą partnerzy. Słuchaczka dotknęła istotnego problemu. Problemu traktowania sexu jako bożka. Pogubiła się jednak w swojej wypowiedzi. Ograniczenie aktywności płciowej w małżeństwie do minimum nie jest lekarstwem lecz przyczynkiem do frustracji i zaniku namiętności. Tak to w życiu bywa, że do tanga trzeba dwojga. Tańczy się wspólnie, seks również uprawia wspólnie – przynajmniej tak słyszałem. Kobieta może czuć się gwałcona przez swojego partnera lub traktowana jak kawałek mięsa. Jednak to nie wynika z ilości aktów płciowych, lecz ich przebiegu. Wynika to nie z samego aktu seksualnego, ale zachowania partnera. Jeśli dla niego jest ona tylko i wyłącznie alternatywą dmuchanej lalki, tak też ją traktuje. Dmuchanej lalki bowiem nie pyta się o nic, bo i po co? Słusznie jednak zauważyła, że małżeństwo mało co ma wspólnego z sexem, to dwie różne sfery, sfery które jednak się nawzajem uzupełniają.
Dotyk kochającej osoby zdecydowanie różni się od przeciętnego dotyku. Pewne rzeczy po prostu się czuje. Czuć nacisk, ciepło i troskę aby "nie uszkodzić" ukochanej czy ukochanego. Dotyk jest formą komunikacji. Powolny, delikatny czuły dotyk przemierzający nasze ciało. Opatulajacy nas i docierajacy w różne regiony naszego ciała. Dotyk potrafi wiele powiedzieć o człowieku i o jego zamiarach. Dotyk jest sposobem komunikacji, rozmową bez słów. Ale to chyba już nieco odbiega od wychowania seksualnego...
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !