Tomek Bardas wykorzystał okazję, która mu się przytrafiła. Przechodząc obok restauracji, w której odbywała się właśnie impreza z okazji odejścia jednego z policjantów na emeryturę, zauważył, że w jednym z radiowozów znajdują się kluczyki w stacyjce. Nie zastanawiając się nawet, wykorzystał okazję. A jak to mówią okazja czyni złodzieja.
Zaczęło się delikatnie i w miarę kulturalnie. Początkowo Tomek jeździł sobie spokojnie po okolicy, ale jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia i chłopak zaczął podszywać się pod policjanta. Wpadł na pomysł by wyłudzić w sklepie monopolowym dwie butelki najlepszej whisky. Jedną z butelek napoczął zanim wsiadł do samochodu. I w tym momencie zaczęła się akcja rozkręcać.
Tomek poczuł się jeszcze bardziej pewnie i zaczął wykonywać manewry samochodowe rodem z Szybkich i Wściekłych. Kręcił beczki na skrzyżowaniach i przepychał inne samochody. Po jakimś czasie postanowił sprawdzić jak działa megafon wpadając przy tym na pomysł by obrażać przechodzące kobiety, które wysłuchiwały seksistowskich komentarzy.
Ale to jeszcze nie koniec. Chłopak wpadł na pomysł patrolowania przejeżdżających samochodów. Zatrzymywał auta, wmawiając kierowcom, że przekraczają prędkość. Jak się okazało, tym sposobem wyłudził około 1000 zł.
Na sam koniec spowodował kolizję z innym samochodem, porzucił go, a później poszedł się bawić do pobliskiego klubu. A jak! Jak się bawić to się bawić.
Obecnie toczy się postępowanie wyjaśniające sprawie nieodpowiedniego zabezpieczenia policyjnego mienia oraz spóźnionej reakcji służb.
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !