Na swoich studiach chodziłem z zieloną, myślę dobrze znaną większości z was książeczką.  Miała ona swój urok. Teoretycznie trzeba było kombinować i latać za wykładowcami, aby dodali wpis, ale to także miało swój urok. Coraz częściej na uczelniach pojawiają się informatyczne systemy, które mają w większym lub mniejszym stopniu zastąpić tradycyjne indeksy. Jak studenci przyjmują taką inicjatywę?

W przeświadczeniu naszych rodziców, Polska jest krajem, w którym poziom nauczania jest jednym z najwyższych na świecie. Nic bardziej mylnego. Istnieją o wiele bardziej atrakcyjne placówki edukacyjne na świecie.

Polska uczelniami stoi – tak przynajmniej zwykło się często mówić. Szczycimy się poziomem nauczania, który jednak z roku na rok, jest nie oszukujmy się, jest coraz niższy. Jednak nie o tym będzie dzisiejszy felieton. Dziś o pozytywnej stronie nauki. Dziś o uczelniach, która są przyjazne absolwentom i zakładamy przez nich biznesom. Dziś jasna strona mocy!

Z czym kojarzą się wam praktyki? Nie wiem czy podzielacie mój pogląd, ale ja często w ramach praktyk pełniłem rolę „podnóżka księciunia”, niczym Toudi z Gumisiów. Na pewno spotkaliście się z praktykami polegającymi na wykonaniu zadań, których nikt z pracowników nie chciał wykonywać. Te niebywale skomplikowane czynności, pozostawione były praktykantom.

Studenci, niegdyś uważani za elitę, czym to było móc się poszczyć tym, że uzyskało się tytuł magistra nauk tajemnych.  Stosunkowo niedawno, można było obserwować dumę. Gdzie teraz podziała się nasza duma? Jesteś magistrem i jesteś z tego dumny? Mamy powód by być dumnymi?

Towarzyszy on człowiekowi od zarania dziejów - pojawia się, gdy świętujemy, kiedy spotykamy się z bliskimi, kiedy jedziemy na upragnione wakacje. Najczęściej dopada nad ranem, w weekendy, potwornym bólem głowy, uczuciem niczym nieuzasadnionego lęku, bladością i ogólnym rozbiciem organizmu.