- zemsta;
- chęć „nabicia” punktów;
- choroba umysłowa;
- testowanie środków przeciw radarowych;
- brawura itp.
Jednak stan prawny z 2010 implikował tzw. czyn ciągły – czyli nasz model będzie musiał zapłacić tylko 1 mandat – resztę z otrzymanych zdjęć miał gratis. W związku z tym najbardziej prawdopodobnym motywem jego działań była chęć urządzenia sobie sesji zdjęciowej w swoim nowym wozie. Fotoradar umiejscowiony był blisko domu, w dobrze oświetlonym miejscu, więc idealnie się nadawał do zrobienia profesjonalnych fotek. Kierowca przejeżdżał kilkukrotnie wokół radaru w celu zrobienia większej ilości zdjęć – u zwykłego fotografa również robimy przecież kilka i dopiero później wybieramy te najlepsze. Tym samym, kiedy wybierzemy 1 zdjęcie nikt nie każe nam płacić za pozostałe – i tak też było w tymże przypadku.
Odradzam stosowania fotoradarów w celu zdobycia zdjęcia na facebooka czy naszą klasę – mniej groźnymi są sposoby na „lustro” lub długą rękę. Według najnowszych przepisów, już na podstawie jednego zdjęcia z fotoradaru można na nas nanieść kilka mandatów – prędkość, brak pasów, przejście dla pieszych, czerwone światło, rozmowę przez telefon itp. Fotoradary są coraz bardziej nowoczesne, a co za tym idzie skuteczniejsze. Już teraz stawiane są fotoradary obejmujące jednym zdjęciem kilka samochodów i pasów jezdni. Mają być także budowane specjalne bramki, które będą mierzyć średnią prędkość kierowców…
Zresztą, jeśli chodzi o pieniądze, to nie ma żartów – doskonale widać to na przykładzie urzędu podatkowego…
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !