Bydło…
Najlepszym określeniem kultury napotkanych osób w pociągu jest jedno krótkie, ale niezwykle treściwe słowo: „bydło”. Na dzień dobry w bezprzedziałowym pociągu dostrzeżemy jegomościa rozwalonego jak 5zł na 4 fotelach. Ok niech sobie leży, ale w momencie kiedy ktoś chce przejść wypadało by choć na chwile podkurczyć nogi… Pomijam już zapach tychże nóg, którym przydała by się porządna kąpiel…
Po chwili dostrzeżemy grupkę osób, których wzrok wskakuje na wysoką tęsknotę za rozumem… Twarz mądrością nie skalana pasuje do słów jakie padają z ich ust…. Pomijam fakt, że co drugie lub trzecie słowo wiąże się z terminem „Ku*wa”… jednak prawdziwy problem pojawia się w momencie, kiedy dochodzi do interakcji z otoczeniem. Zero jakiejkolwiek ogłady… śmiechy i hihy, które mają wskazać na ich wyższość. Wskazują tylko na brak mózgu.
Alkohol – przyjaciel podróżnika
Alkohol bywa przyjacielem, jednak pity w rozsądnych ilościach – tyle by człowiek kontaktował co i czemu robi. Ja spotkałem się z osobą, która ledwo co się wlokła do pociągu… padła trupem na siedzenia, później poszukiwała biletu, a na samym końcu stwierdziła , iż wzięła kogoś innego torbę. O dziwo torba należała do jej sąsiadki, która nawet nie była tegoż świadoma. Więcej, kiedy ją o tym poinformowano wzruszała ramionami i poszła dalej spać… I gdzie w ty wszystkim rozum? Rozumiem, iż podróż jest mecząca, ale jeśli jedzie się w grupie nie można wytyczyć straży? Umówić się, że choć jedna lub 2 osoby czuwają? Rozsądnym jest, aby wszyscy spali i pozostawali dobytek bez kontroli? Alkohol wzmacnia negatywne zachowania, potęguje agresję oraz zwiększa współczynnik nieprzewidywalności osób go spożywających. Część, za jego pośrednictwem, otrzymuje moc wyśmiewania i obrażania innych prosto w twarz…
No cóż, ale kulturę często wynosi się z domu. Wiec trudno winić tylko i wyłącznie młodzież za to, że nie potrafi się zachować.
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !