Kobieta – czyli, jak ze zwykłego żebra można stworzyć „coś” tak niezwykłego.
„Wtedy Bóg rzekł: Niechaj się stanie światłość! I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień pierwszy.”
Nie będziemy analizować dzieła stworzenia świata. Bóg stworzył z żebra Adama kobietę. O tym wiemy. O tym słyszeliśmy. O Tym nie dało się nie słyszeć w Polsce. Jednak po co? Dla towarzystwa? By Adam „miał co robić” i zostawił zwierzątka w spokoju? Na tak postawione pytanie nie ma i nigdy nie będzie prawidłowej i jednoznacznej odpowiedzi. Nie mniej jednak, wydaje się, iż dobrze uczyniono. Czym byłby świat bez kobiet? Wracając do głównej myśli… Kobieta jest niezwykłą istotą. Często trudno, nam prostym facetom, ją zrozumieć. Kobieta potrafi w ciągu kilku chwil zmienić zdanie. Kobieta potrafi się „obrazić”, za to że nie czytamy w myślach. Kobieta jak ma zły dzień, potrafi storpedować każdy nasz krok. Kobieta ma w sobie tyle sprzeczności… Ktoś kiedyś zachwycał się burzą. Burza jest efektownym zjawiskiem atmosferycznym. Błyski, nagły opad deszczu – czuć jej nadejście w powietrzu. Podobnie jest z kobietą. Kobiety potrafią być jak burza i często częstują nas gromem. Jednocześnie potrafią także przemienić się w ciepły letni poranek i obdarować nam przyjemnym ciepłem.
A może by tak mieć kobietę i uniknąć burzy?
A gdybyśmy mogli zastąpić żywą kobietę czymś hm… sztucznym? W tym miejscu mam na myśli np. dmuchane lalki, które coraz częściej wyglądają bardzo podobnie do żywych kobiet. Czemu o tym mówię? Może wstęp trochę wskazywał na inny tok rozumowania. Może myśleliście, że zacznę analizę roli kobiety w życiu. To bardzo ciekawe zagadnienia. Jednak głównie chciałem się przyjrzeć mechanizmowi kochania się ze sztuczną kobietą. Nie, nie, nie… bez analizy mechaniki konstrukcji. Bardzo mnie interesuje, co ludzie mają w głowie podczas takowego stosunku. Po co i dlaczego wybierają lateksową partnerkę?
Trochę historii
Pewien rzymski artysta wyrzeźbił sobie kobietę. Tak, stworzył swoją własną, prywatną i cichutką kobietę. Pigmalion stworzył Galateję. Rzeźba była tak piękna, iż się w niej zakochał i błagał Afrodytę aby ta ożywiła figurę – tak też się stało. Jednak zanim została ożywiona… no cóż. „Kobietę” ubierał, mył i oczywiście pieścił. Możliwe, iż bogini widząc nadmierne zainteresowanie artysty swoim dziełem, zdecydowała się na spełnienie jego próby. Mit. Chociaż zapoznałem się z dokumentem, w którym przedstawiono pewnego nieszczęsnego rzeźbiarza, który również zdecydował się na bliższe kontakty ze swoim dziełem. Jednakże marnie skończył – krótko mówiąc zakleszczył się w wybrance…
Mężczyzna ma swoje potrzeby. Nosi w sobie swojego rodzaju hmm „ciśnienie”. Należy szukać sposobów jego rozładowania. Jakoś musi uchodzić z niego nadmiar energii. Podobnie rzecz się ma w sferze seksualnej. W XV wieku wielu mężczyzn spędzało długie miesiące na wyprawach morskich. Wiadomo… morze, morze i jeszcze raz morze. Płyń człowieku tak x miesięcy do Ameryki w towarzystwie tylko i wyłącznie wkurzających cię facetów – kobiety przynosiły pecha na morzu. W trosce o zdrowie marynarzy, wymyślono tzw. „damę podróżną”. Wybranka skonstruowana była z kłębowiska skrawków tkaniny i faktycznie była szmatą. Jednocześnie mocną stroną tejże „damy” nie było porządne prowadzenie – roznosiła masę chorób wenerycznych.
W XIX wieku wynaleziono kauczuk wulkanizowany, który odmienił wygląd wspomnianej „damy”. Nasza „szmata” zaczęła coraz bardziej przypominać żywą kobietę. Nie była ona tylko coraz bardziej podobna wizualnie ale i teksturowo. Wszędzie gdzie się pojawiała, spełniała ona głównie rolę „wyzwalacza” trzymanego w sobie napięcia.
Kiedy lalka kobietą się staje
Popęd seksualny, popędem seksualnym. Jednak dmuchane lalki nie traktowane są tyko i włącznie jako narzędzie. Niektórzy podchodzą do tego temu w zupełnie inny sposób. Napotkałem na artykuł oraz serie dokumentów traktujących o szeroko rozumianym „Tabu”. Ludzki umysł jest naprawdę fascynujący. Człowiek jest bytem tak złożonym, zaskakującym i wewnętrznie sprzecznym… Wracając do naszych „dam”. Mężczyzna zaopatrzył się w jedną z takowych. Starannie ją dobrał i zaprosił do domu. Jednak nie trafiła ona do szafy. Mężczyzna spędza z nią długie wieczory. Oglądają razem telewizję, chodzą na długie i romantyczne spacery. Wprawdzie jest ona mało mówna, ale za to doskonale go rozumie. Wie czego mu potrzeba. Nasza dama także jest porządną kobietą. Nie odda się innemu, nie skrzywdzi nas złym słowem czy też nie odejdzie. Nasz główny bohater przyznaje, iż wcześniej doznał zawodu miłosnego. Został wykorzystany przez kobietę, którą bardzo mocno kochał i nie chce tego powtórnie przeżywać. Podkreśla, że jego obecna partnerka, nigdy ale to nigdy go nie zdradzi i nie wyrządzi krzywdy – będzie z nim na zawsze, na dobre i na złe. Chyba jesteśmy w stanie zrozumieć przesłanki jakie popchnęły tegoż jegomościa do zainteresowania się innym typem dam. Jednak czy on naprawdę kocha? Czym jest miłość? Co jest koniecznym by kochać?
Miłość… dziwne ustrojstwo
Kocham piłkę nożna! Kocham lody! Kocham tańczyć! Kocham spotkania z przyjaciółmi! Kocham oglądać filmy… można by tak w nieskończoność. Czym tak naprawdę jest miłość? Czym chcielibyśmy by ona była? Niektórzy mówią, że to choroba. Ludzki organizm działa w dziwnym stanie. Umysł inaczej funkcjonuje. Niektórzy mówią, że to zaburzenie prawidłowego działania. Niektórzy mówią, że nie ma miłości jest tylko i wyłącznie pociąg i popęd seksualny. Niektórzy wskazują, iż jest to piękne uczucie, które w magiczny i niezrozumiały sposób łączy dwojga ludzi. Zapewne też dla każdego miłość jest czymś innym i co innego znaczy. Z racji tego, że jestem autorem tegoż wywodu, przeforsuje mój punkt widzenia. Moim skromnym zdaniem miłość, kochanie, jest czymś, co nie warto wyjaśniać w kategoriach rozumu. Jak chcecie wyjaśnić w sposób racjonalny i naukowy fakt, że potrzebujecie jednej konkretnej osoby, bo tak jakoś bez niej wam dziwnie… Można pobawić się w analizę funkcjonowania mózgu, ale po co? Warto? Miłość albo jest, albo jej nie ma. O miłość należy dbać, jednak nie jest to transakcja gospodarcza. Nie inwestujemy czasu i pieniędzy w celu osiągnięcia konkretnego sukcesu inwestycyjnego. Poniekąd można by do tego porównać nasze starania, ale jest jedno znaczące „ale”. Jak kochamy, nie oczekujemy, że nasz gest, dar itp. musi wywołać pożądaną odpowiedź. Nie zakładamy z góry, że osiągniemy to i to. Nie zapisujemy na kartce tego co zrobiliśmy dla drugiej osoby. Nie spisujemy umowy. Robimy to bo kochamy, nie oczekując niczego w zamian. Jeśli otrzymujemy coś w zamian cieszymy się, ale nie pragniemy gloryfikacji każdego działania – tak na mój rozsądek. Miłość jest więc może inwestycją, ale specyficznego rodzaju. Jednak do sedna. Przyjmijmy, że kochać znacz być. Kochać znaczy pomagać, wspierać i starać się aby druga osoba była szczęśliwa. Kochamy więc pragniemy aby naszej wybrance było dobrze z nami. Nie chcemy jej posiadać, chcemy by była. Nie myślimy w kategoriach „ja”, lecz „ona” i „my”. Miłość wzbudza w nasz szlachetne uczucia, ale i budzi najmroczniejsze instynkty – pokazuje, jacy tak naprawdę jesteśmy. Ale reasumując. Czyli miłość polega na trosce, dbaniu i byciu – w wielkim skrócie. Czy nie o to chodzi z gumową panią? Czy nie to bohater oferuje gumowej damie? Ubiera ją, myje, dba. Spędza z nią czas, bierze na spacery.
Ale kim dla Ciebie jest ta „dama”?
Jednak czy można obdarzyć uczuciem przedmiot? Czy gumowa lalka może być kochana tak jak kobieta? Wygląda jak kobieta. Jednak nie mówi – spoko już się tworzy panie, które potrafią się komunikować i mają „osobowość”. Czyli są kobietami? Wchodzimy na grunt technologiczno-ideologiczno-moralny. Zaczynają się pojawiać dylematy rodem z filmów na temat robotów ze sztuczną inteligencją. Czy maszyna zaprojektowana w taki sposób aby była człowiekiem, jest człowiekiem? Czy samo to, że maszyna czuje się człowiekiem, sprawia, że nim jest. Co tak naprawdę oznacza być człowiekiem?
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !