Wróżka prawdę ci powie
Ponoć, co dziesiąty Polak korzysta z usług wróżek. Już na wstępie pragnę zaznaczyć, iż nie są to tylko i wyłącznie osoby starsze. Z umiejętności wróżek korzystają biznesmeni, gwiazdy, celebracji – krótko mówiąc osoby, które ciężko posądzić o wysoki stopień naiwności lub niezaradności życiowej. O co pytamy? Kilkukrotnie przyglądałem się interakcji pomiędzy wróżkami a dzwoniącymi do studia telewidzami. Niejednokrotnie wymieniałem smsy z pewną „dobrą ciocią - najlepszą”, która teraz opiekuje się małym szkrabem i przy tym bankrutuje – trochę prywaty może być, a co! O cóż możemy pytać? Pytamy o rozwiązanie problemów, które często powiązane są ze zdrowiem, uczuciami czy pieniędzmi. Zdaje się, iż to taka „ludzka trójca święta” – pieniądze, uczucia i zdrowie. Telewidzowie mają problemy i poszukują sposobu ich rozwiązania lub chociaż chwilowego ukojenia duszy. Jednak czy to właśnie dostają?
Tak to Maciej Skrzątek
Wróżbita Maciej, a tak ściślej mówiąc Maciej Skrzątek. W ostatnich latach stał się on w Polsce postacią bardzo znaną. Jest on obiektem zarówno zachwytu jak i drwin. Trudno pozostać wobec niego obojętnym. Ja jednak postaram się zachować obiektywizm. Nie jestem zwolennikiem ani postawy przejawiającej skrajny zachwyt, jak i emanującej szczerą pogardę wobec tegoż pana. Napotkałem w sieci kilka wywiadów z wróżem. Jest on bardzo specyficzną osobą i nie dziwi mnie fakt, że wzbudza on takie emocje. Pan Maciej jest święcie przekonany o swojej skuteczności i umiejętnościach. Ja sam nie mam środków, ani czasu aby weryfikować prawdziwość przepowiedni. Jednocześnie nie czuje się na tyle kompetentny, aby ex cathedra „wieszać na nim psy”. Możliwe, że faktycznie ma taką, a nie inną skuteczność. Możliwe, że faktycznie dysponuje darem. Kim jestem, aby z pełną świadomością stwierdzić jak jest naprawdę?
Pan jest szarlatanem!
Nie podobają mi się otwarte ataki w stronę wróżbity. Można się nie zgadzać, można się różnić, ale… no właśnie jest te ale. Jeśli przeprowadza się rozmowę z panem Maciejem w telewizji, której celem jest dyskusja na temat np. daru wróżenia, to po cholerę rozprawiać, o tym gdzie kto pojechał na wakacje? W punktu widzenia merytorycznego, nic to nie wnosi. Powiem więcej! Z punktu widzenia przebiegu dyskusji jest to oznaką niekompetencji i jawnej zazdrości. Jest to pewien sposób zdyskredytowania gościa – po co? Zabieg ten ma jedyne sens wówczas, kiedy już przed dyskusją mamy ustalony jej finalny efekt. Może jaśniej. Kiedy nie interesuje nas, to co ma do powiedzenia gość, lecz szukamy sposobu aby potwierdzić nasze stanowisko. Niech ma on a swoim koncie i 10 milionów dolarów – „co mnie to?”. Liczy się to, czy faktycznie ludzie czują ulgę po seansie z Maciejem. Jeśli czują ulgę, jeśli wróżba się sprawdza – niech śpi nawet na górze złota niczym legendarny smok. Nikomu nie kradnie tych pieniędzy. A większość ataków wynika z czystej i starej jak świat ludzkiej zazdrości.
Pan jest bytem nadprzyrodzonym!
Jednocześnie jestem daleki od tego, aby w panu Macieju dostrzegać nadczłowieka. Z uśmiechem na ustach przysłuchuje się niektórym wypowiedzią. Umysł podpowiada mi, że ewentualny dar poparty też jest różnymi technikami. Nie chce rozpoczynać polemiki, której celem byłoby określenie, czy to dar czy tylko sprytna sztuczka. To jest błędny tok rozumowania. Nie jest możliwym jednoznaczne stwierdzenie, czy pan Maciej ma dar, czy polega na szczęściu, inteligencji, wiedzy lub jeszcze innych umiejętnościach lub predyspozycjach swojego charakteru. Sam wróżbita mówi, iż sesje go wyczerpują, i może wróżyć maksymalnie 7 osobom dwa razy w tygodniu – indywidualne spotkania, po za anteną. Pan Maciej wskazuje, że nie byłby wstanie non stop odbierać telefonów – spadłaby wówczas jakość jego pracy.
Maciej, Maciej, Maciej…
Zapewne to, co tak razi innych, to pewność wróżbity. Pan Maciej nie boi się powiedzieć, że jest najlepszy. Często podkreśla, że jest najskuteczniejszy i inni go podziwiają. Nosi markowe ubrania i otwarcie przyznaje, że stać go na to i lubi – więc czemuż nie. W tym miejscu warto się zastanowić, czy to źle, że jest on tak pewny siebie? Jeśli faktycznie jest taki skuteczny, po co miałby pozostawać skromny? Skoro faktycznie jest najlepszy, po co to ukrywać? Pozostaje jednak pytanie, czy faktycznie ma rację. No ale jak wiadomo, prawda to proces...
Myślę, że ludzie negatywnie odbierają osoby, które otwarcie przyznają, że są w czymś dobre lub bardzo dobre. Nie lubimy person wybijających się. Chyba taka troszkę jest nasza mentalność. Bardziej naturalnym jest ściągnięcie takowego delikwenta do naszego poziomu, aniżeli podskoczenie wyżej i próba zrównania się z nim. Jeśli ktoś jest bogatszy – ukradł. Jeśli ktoś jest sławny – sprzedał się. Jeśli ktoś ma powadzenie u płci przeciwnej – łatwy/łatwa. Jeśli ktoś cechuje się lepszymi warunkami fizyczno-estytecznymi od nas – jest pusty i tępy. Można by tak długo… Coś chyba w tym jest? Widzę często łatwość w osądzaniu innych. Sam nie raz widzę, że zbyt szybko wydaje osądy.
Nie wskaże więc czy Pan Maciej jest oszustem, szarlatanem, kłamcą czy też człowiekiem obdarzonym wyjątkowym darem i aurom. Pozostawiam to w waszej ocenie.
Spodobał Ci się ten artykuł? Poleć go innym !